Od dawna wiadomo, że w zasadzie na emeryturę nie mamy co liczyć. Szczególnie młodsze pokolenia powinny sobie zdać z tego sprawę – im szybciej, tym lepiej. Jednak ostatnio zetknąłem się z danymi, że młodzi wcale na emeryturę nie oszczędzają. Czyżby spodziewali się, że państwo wypłaci im godne pensje po zakończeniu ich kariery zawodowej?
Informacja ta o tyle mnie zdziwiła, że to starsze osoby więcej korzystają z trzeciego filaru, niż młode, zarabiające osoby. Moja logika podpowiada mi, że powinno być odwrotnie – starsi, pamiętający czasy komuny powinni mieć pozostałości mentalności czasów komuny, państwa socjalnego. Natomiast młodzi, czerpiąc i ucząc się na błędach historii, powinni być bardziej przezorni (zresztą, trzeba być ślepym żeby nie widzieć jak źle funkcjonuje system emerytalny w Polsce i ile się na emeryturze dostaje). Z czego może wynikać ta zależność? Czy jest to kwestia ‘korzystania z życia’, nie przejmowania się dniem jutrzejszym, czy może słabych zarobków, z których z trudem da się odłożyć na cokolwiek?
